Jestem smakoszem i podróżnikiem. Uwielbiam zwiedzać nowe miejsca. Nie muszą to być wyjazdy zagraniczne, ważne żeby były to miejsca zupełnie nowe. Zawsze w takim miejscu staram się jeść regionalne jedzenie ale zdarza się że próbuję jedzenia zupełnie obcego dla danego miejsca. Jak np. w Tatrach czasem zjem baraninę a czasem poproszę o chińszczyznę. Choć przyznaję, że znaleźć miejsce z nie regionalną kuchnią to nie jest łatwe. Z dobrą kuchnią… Jednak do czasu.
Ostatnio byłam w Krakowie, na wyjeździe służbowym. 5 dni w pięknym otoczeniu z możliwością próbowania regionalnych pyszności. Trzeciego wieczoru zamarzyła mi się restauracja włoska. Wręcz śniła mi się po nocach włoska pizza, penne, spaghetti. Ślinka mi ciekła na samą myśl. Restauracji na krakowskim rynku co niemiara. Zdecydowałam się na restauracje (Kraków) DaPietro. Zachęcał mnie jej klimatyczny wystrój. W środku było ciepło, przytulnie, tak że tylko przekraczając próg już nie chciałam z niej wychodzić…
Do mojego stolika podszedł kelner, jakby rodem z Włoch przeniesiony. Idealnie dodawał uroku temu miejscu. Rozmawiał ze mną po poselsku, choć dania bezbłędnym włoskim wymawiał. Podał mi pyszną przystawkę a następnie na stół wjechały moje ukochane makarony, carbonara i bolognese. Eksplozja smaku. Mówią że to tylko makaron. Ale nie tam. W każdym kęsie czułam że jestem w słonecznej Italii. To nie było jedzenie, tylko uczta dla podniebienia. Rozmarzyłam się. Wtedy kelner podał mi włoską kawę i prawdziwe tiramisu. Orgazm spożywczy. Z trudem rozstałam się z tym miejscem. Fantastyczne uczucie, gorące Włochy w środku krakowskiej zimy .
Dzięki DaPietro Kraków już nigdy nie będzie taki sam. Zmieniła ona moje podejście do wizyt tylko raz w danym miejscu. Od teraz będę z rozkoszą i nostalgią wracać do tego miejsca za każdym pobytem w Krakowie.