krówki słodycze

Muuu… niech żyją krówki!

Pamiętam z dzieciństwa moje ulubione cukierki. Robiła je babcia i długo nie wiedziałam, czym tak naprawdę są. Ale nie nazwa miała znaczenie, tylko smak. I fakt, że cukierki te prawie tańczyły w mojej buzi! Były kruche na zewnątrz i niemalże płynne w środku. Przesłodkie, mleczne, karmelowe. Po prostu wyśmienite!

Do dziś jestem strasznym łasuchem. Uwielbiam dogadzać sobie słodkościami, nie odmówię, kiedy ktoś częstuje mnie ciastem. Absolutnie! Co więcej, zapewne poproszę o dokładkę. Wszyscy moi bliscy wiedzą, że słodycze na prezent będą dla mnie spełnieniem marzeń! A jeśli będą to krówki… Ach tak, zapomniałam wspomnieć, że wreszcie doszłam do tego, czym były moje ulubione cukierki. Niestety nie zdążyłam poprosić babcię o przepis. Bardzo tego żałuję, bo naprawdę długo nie mogłam odnaleźć tego smaku w żadnej innej sklepowej krówce. A wierzcie mi kiedy mówię, że spróbowałam ich niezliczoną ilość.

Przetestowałam też wiele przepisów na domowe ciągutki, ale absolutnie żadne nie zbliżyły się nawet do mojego ideału z dzieciństwa. Kiedy już miałam porzucić nadzieję i uznać, że może uwielbiałam bardziej samo wyobrażenie o tej cudownej krówce, którą z miłością przygotowywała babcia – stało się! Trafiłam do raju! Był nim sklep z krówkami. Tak szanowni Państwo, sklep gdzie w asortymencie były wyłącznie pyszne krówki. Moje ukochane, uwielbiane, wyborne krówki. I twarde, i miękkie, i niemalże całkowicie płynne. Przeróżne. A na jednej z półek, w szklanym słoju, zauważyłam cukierki troszkę inne od pozostałych. Mniej kształtne, bardziej domowe.

W pewnym momencie miałam wrażenie, że prawie do mnie mówią „spróbuj nas, to my, Twoje idealne krówki”… Nie jestem w stanie opisać co poczułam, kiedy ten cukierek znalazł się w mojej buzi. Szaleństwo, eksplozja słodyczy. Aksamitny karmel opętał moje ciało. Znalazłam smak, którego szukałam od lat. Niech żyją krówki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.